Dlaczego wybarwianie biofilmu jest tak ważne?
Kiedy zaczęłaś wybarwiać biofilm i płytkę swoim pacjentom?
Na uniwersytecie nauczono nas wykorzystywać preparaty wybarwiające, aby pomóc w rejestrowaniu wyników płytki nazębnej pacjenta przed udzieleniem porady dotyczącej higieny jamy ustnej. Uważano, że jest to środek pomocniczy w instrukcjach szczotkowania zębów, ze szczególnym naciskiem na wskazanie złogów płytki tym pacjentom, którzy w przeciwnym razie mieliby trudności z dostrzeżeniem obszarów, w których biofilm ma tendencję do gromadzenia się. W tym czasie (1999–2001) leczenie chorób przyzębia nadal koncentrowało się na usuwaniu złogów kamienia i na tym, co nasza profesja uważała za "skażony cement”.
Wybarwianie było bardzo korzystne dla pacjentów, ponieważ uważano go za dodatkową pomoc dla klinicysty, który mógł teraz zobaczyć, co powinien zobaczyć (kamień i osady) powyżej linii dziąseł i wyczuć to, co potrzebują wyczuć pod linią dziąseł poprzez dotyk.
Jak tylko skończyłam uniwersytet i stanęłam w obliczu presji czasu jaką przyniosła praca w gabinecie, liczba pacjentów, na których używałam wybarwiania drastycznie spadła, ponieważ moja uwaga zwrócona była na skaling i polerowanie z coraz mniejszą ilością czasu poświęcaną na zbieranie danych i odpowiednie instrukcje higieny jamy ustnej. Zapisywanie wskaźników płytki nazębnej praktycznie się nie odbywało i jeśli nie wybarwiałam, mogłam zyskać cenne minuty, które poświęcałam na instruktaż higieny, W tym czasie miałam tylko 20 minut na przeprowadzenie wizyty, wybarwianie było dla mnie niepotrzebnym „dodatkiem”, na które po prostu nie miałam czasu. Również usunięcie wybarwionej płytki było czasochłonne i znacznie łatwiej było przymknąć oko na pozostający biofilm, jeśli nie był wyraźnie uwidoczniony preparatem wybarwiającym.
Skoro nie zaczęłaś wybarwiać od razu po rozpoczęciu swojej profesjonalnej kariery, to dlaczego póżniej zdecydowałaś się to robić?
Kilka lat później pojawiły się decydujące dowody, potwierdzające teorię, że płytka (biofilm) i odpowiedź gospodarza były dominującymi czynnikami w leczeniu chorób przyzębia, co zmieniło moje podejście i zaczęłam kłaść większy nacisk na usuwanie biofilmu. Skupiłam się na edukacji pacjentów i naturalnie poszukiwałam sposobów, które pomogą pacjentom polepszyć techniki higieny domowej, a także narzędzia, które pomogą mi odpowiednio się ukierunkować.
Preparaty wybarwiające były oczywistą odpowiedzią, ale na tym etapie nadal korzystałam z nich wyłącznie w celu edukacji pacjentów i tylko tych pacjentów, których uważałam, że skorzystają na wprowadzeniu zmian w ich higienie domowej. Stabilni pacjenci lub pacjenci, których uznałam, że już i tak czyszczą jak najlepiej moga, nie byli wybarwiani. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że być może nie wystarczająco dobrze usuwam cały biofilmu, ani nie przyszło mi do głowy, żeby to sprawdzić. Właściwie przypuszczałam, że usuwam. Dopiero gdy dowiedziałam się o Guided Biofilm Therapy, odkryłam prawdziwe zalety wybarwiania każdego pacjenta.
Jakie, według Ciebie, są główne zalety wybarwiania pacjenta?
Wybarwianie przełamuje wiele barier w komunikacji. Wszyscy mamy różne style uczenia się, często nazywane receptorami sensorycznymi, a „wizualny” jest jednym z głównych receptorów. Ci, którzy się uczą poprzez obraz, mają tendencję do nie przyjmowania tego, co mówimy. Potrzebują pomocy wizualnych, zanim będą mogli przyjąć wiadomości. Poprzez wybarwienie pacjentów przed instruktażem higieny jamy ustnej, możemy dopasować się do tych, którzy potrzebują wsparcia wizualnego w celu przetworzenia nowych informacji.
Angażujemy również tych pacjentów, którzy mylą się co do tego, jak dobrze myją zęby. Często pacjenci są rozczarowani, zwłaszcza ci, którzy zainwestowali w drogie szczotki i regularnie korzystają z produktów międzyzębowych. Ci pacjenci uważają, że robią wystarczająco dużo i nie przychodzi im do głowy, że mogą istnieć obszary, które pominęli. Wybarwienie jest najszybszym sposobem wykazania, że technika odgrywa równie ważną rolę jak sama higiena jamy ustnej. Pacjenci nie mogą zignorować bezpośrednich dowodów, przedstawionych na ich oczach. Są rzeczowe, niepodważalne i dotyczą ich osobiscie. Oznacza to, że mogę odejść od ogólnych porad i podać konkretne, "szyte na miarę" instrukcje, które są dostosowane do jamy ustnej konkretnego pacjenta. Są oni często naprawdę zaskoczeni, gdy widzą dowody, że ich wysiłki nie spełniły standardów wymaganych do utrzymania zdrowia jamy ustnej. To bardzo skuteczny sposób na zaangażowanie pacjentów.
A co z korzyściami dla klinicysty?
Jeśli myślisz o naszym przygotowaniu zawodowym, zasadniczo uczymy się usuwać złogi z zębów, niezależnie od tego, czy są to kamień, osady czy biofilm. Chcemy, aby jak najwięcej zniknęło, co jest realnie możliwe, pozostawiając czystą powierzchnię zęba. Teraz wiemy, że biofilm odgrywa większą rolę niż kamień w procesie chorobowym, a jednak duża jego część nie jest widoczna gołym okiem. Sądzę, że jednym z powodów, dla których skupiamy się na kamieniu i osadach, jest to, że możemy je zobaczyć i jest to w naszej "klinicznej naturze", że usuwamy wszystko, czego nie powinno być. Kiedy nagle wybarwiamy biofilm, widzimy go. Czerwony i niebieski - aż proszące się o usunięcie. Jeszcze nie spotkałam higienistki, która świadomie zostawi różową plamę na zębach pacjenta, ale może nieświadomie pozostawić biofilm, którego nie widzi.
Płyn wybarwiający skupia naszą uwagę na pierwotnej przyczynie choroby. Na biofilmie. Gdy jest widoczny, musi zostać usunięty. Nie ma innego sposobu na zagwarantowanie, że usunęliśmy 100% biofilmu, niż gdy możemy fizycznie zobaczyć, że zniknął. Bez wybarwiania musimy zgadywać. Musimy założyć, że zniknął. Pamiętajmy, że zęby nie są płaskie. Nie myjemy jednolitej powierzchni, a dostęp do niej jest utrudniony, ponieważ tkanki miękkie często przeszkadzają, istnieją ograniczenia otwarcia i naturalny opór pacjentów. Gdybym nie wybarwiła, biofilm w tych miejscach byłby niewykryty.
Wytyczne BSP (Brytyjskie Stowarzyszenie Periodontologiczne) wymagają od nas rejestrowania wskaźników płytki nazębnej dla każdego pacjenta z kodem BPE 1 i wyższym. To prawie każdy pacjent, którego widzę. Wybarwianie ułatwia gromadzenie danych i przyspiesza proces poprzez wzrokową możliwość wykrycia płytki.
Kiedyś myślałam, że wybarwianie spowalniało mnie, ale zmieniłam zdanie i teraz procedura ta stała się częścią mojej rutyny. Ponieważ eliminuje jakiekolwiek zgadywanie, ja pracuję wydajniej i unikam nadmiernego użycia instrumentów. Rutynowe wybarwianie przed instrukcjami higieny jamy ustnej przyczyniło się również do lepszego zaangażowania pacjentów. To z kolei pozwoliło mi zauważyć zmniejszenie ilości płytki i krwawienia oraz poprawę ogólnego zdrowia jamy ustnej pacjenta.
Kiedy rozpoczęłaś, spotkałaś się z oporem ze strony pacjentów? Czy odmawiali "bycia wybarwionym"?
Poczatkowo, tak. Jeszcze do niedawna istniało pewne nieporozumienie związane z wybarwianiem zębów dorosłym. W Wielkiej Brytanii pierwotnie wprowadzono produkty wybarwiające i szeroko wykorzystywano je jako pomoc dydaktyczną dla dzieci. Tabletki do wybarwiania są nadal dostępne do kupienia w sklepach przy głównych ulicach i są rekomendowane niemal wyłącznie dla dzieci oraz pakowane w odpowiedni dla nich sposób.
Pacjenci wiedzą o tym i stąd ta reputacja. W Wielkiej Brytanii, pacjenci kojarzą wybarwianie swoich zębów z traktowaniem ich jak dziecko. Niektórzy mogą nawet pamiętać tę procedurę z wizyty u dentysty w dzieciństwie. Wiem, że na pewno ja to pamiętam, wraz z różową wodą jako płynem do płukania i naklejkami za dobre zachowanie. Zrozumiałe jest, że pacjenci mogą czuć się taktowani protekcjonalnie i kojarzyć wybarwianie z pouczaniem. Korzystanie z płynów zamiast tabletek pomogło mi wyeliminować niektóre stygmatyzacje i z góry założone wyobrażenia, ale pacjenci wciąż czasami pytają „czy to jest to, co miałem kiedyś jako dziecko?”.
Oczywiście kluczem jest komunikacja. Pacjentów należy uświadomić, że wybarwianie zapewnia korzyści kliniczne. Jak tylko zmieniłam język, którego używałam i wyjaśniłam, że używam barwnika, który pomaga mi zobaczyć wszystkie bakterie i z kolei zapewnia, że usunę je dokładnie, w większości opór ze strony pacjenta znikał i przeprowadzenie procedury nie było już problemem.
Myślę, że opieranie się zmianom, leży w naszej ludzkiej naturze, szczególnie w środowisku, w którym często występuje zagrożenie lub niebezpieczeństwo.
Jakiego rodzaju produktów wybarwiających używałaś kiedy zaczęłaś wybarwiać pacjentów? Tabletki? Płyn, który nanosiłaś za pomocą pędzelka? Nasączone gąbeczki?
Jak już mówiłam, początkowo były to tabletki, ale niektórzy pacjenci uznali je za nieprzyjemne przy żuciu. Są też bardziej czasochłonne i polegają na tym, że pacjent dokładnie rozprowadza je językiem po każdej powierzchni, czego pacjenci często nie robią. W ostatnich latach przeszłam na roztwory płynne. Szybciej się je stosuje, ale nie obyło się bez niedogodności: próbowałam różnych sposobów ich stosowania, ale nigdy nie znalazłam takiego, który by nie produkował odpadów. Wpływ odpadów z tworzyw sztucznych na naszą planetę jest dla mnie naprawdę ważny i staram się wszędzie tam, gdzie to możliwe, ograniczyć jego wykorzystanie. Potrzeba plastikowego pojemniczka do nalania płynu oraz szczoteczki z plastikowym uchwytem dla każdego pacjenta wydawała się marnotrawstwem, nie mówiąc o nieładzie.
Używając pęsety, zaczęłam wkładać kuleczki z waty do płynu i smarowałam tym zęby. Wciąż musiałam najpierw nalać roztwór do plastikowego pojemniczka, ale była to mniej marnotrawna alternatywa. Robiąc w ten sposób, zużywaliśmy więcej buteleczek z wybarwiaczem z racji tego, że potrzeba było więcej płynu do całkowitego nasączenia kuleczki z waty. Roztwór szybko wysycha, jeśli jest pozostawiony na wolnym powietrzu, więc kuleczki nie mogły być wcześniej namoczone. Musiały być przygotowane dla każdego pacjenta tuż przed przyjściem na wizytę. Wtedy właśnie dochodziło czasem do pobrudzenia. Płyn rozchlapywał się jak upuszczałam watkę do pojemnika.
Czy wypróbowałaś już Biofilm Discloser, nowy preparat wybarwiający, sprzedawany przez EMS?
Tak. Zapoznałam się z tym produktem podczas targów IDS w Kolonii na początku tego roku.
Czym różni się od innych produktów, dostępnych w Wielkiej Brytanii?
Eliminuje większość zabrudzeń, ponieważ małe gąbeczki są już nasączone, więc nie ma płynnego roztworu, a zatem nie ma rozpryskiwania. Nie trzeba też nic przygotowywać, więc są szybkie w użyciu. Mogę po prostu wziąć jedną z pojemnika za pomocą czystej pęsety za każdym razem, gdy jej potrzebuję i nałożyć bezpośrednio na zęby. Gąbki mają odpowiedni rozmiar i zawierają wystarczająco dużo płynu. Jedna zawsze wystarczy dla całej jamy ustnej. Co ważne dla mnie, nie ma nadmiaru plastikowych odpadów, zmniejszając tym nasze nakłady finansowe na materiały eksploatacyjne, co z kolei pomaga mi zrobić coś dla naszej planety.
Czy będziesz nadal używała Biofilm Discloser przy wszystkich zabiegach Guided Biofilm Therapy?
Oczywiście. Wybarwianie pacjentów jest kluczową częścią Guided Biofilm Therapy, a nowy Biofilm Discloser jest dla mnie najbardziej ekonomiczny i efektywny czasowo.